0
Podróże bez ości 10 czerwca 2016 13:48
Od rana czuję ekscytację i jestem wesoły, a to dlatego, że już za chwilę uda mi się spełnić moje marzenie. Nie zważam na deszcz i chłód. Idę i odczuwam radość. Deszcz szybko zmienia się mżawkę, a następnie całkiem zanika.



Schodzę z Monte do Gozo i po lewej stronie widzę czerwony napis z nazwą miasta. Patrzę się pod nogi, gdyż w ten szczególny dzień nie chcę zabłądzić. Mijam innych pielgrzymów, którzy tak jak ja czują, że są tak blisko i oczywiście wymieniamy się jeszcze raz pozdrowieniem – Buen Camino! Nagle muszla każe mi przejść na drugą stronę drogi i wejść do starego miasta. Kluczę wśród uliczek, aż w końcu wchodzę na plac przed katedrą. Czuję dreszcze, takie same jak wtedy, gdy 33 dni temu zaczynałem moją pielgrzymkę. Jestem szczęśliwy i każdy, kto na mnie spojrzy, widzi to na mojej twarzy.

To jest mój drugi raz w Santiago de Compostela, gdyż pierwszy raz byłem w tym mieście w 2008 roku przy okazji wakacji w Portugalii. Jest jednak coś, co się zmieniło przez ten czas. Wtedy, gdy patrzyłem się na ludzi wchodzących z plecakami na plac, myślałem o nich ekscentrycy i nie rozumiałem dlaczego chce im się przejść tak duży dystans, skoro można tutaj dojechać. Iść pomimo zmieniającej się pogody, mieć ze sobą i na sobie wciąż te same ubrania i jeszcze mieć z tego przyjemność. Wtedy myślałem, że to nie dla mnie. Jednak podczas tych mijających lat zmieniłem się, zmieniła mnie również ta droga i cieszę się, że nie kończę jej tutaj, ale pójdę dalej.

Proszę przypadkowego turystę o zrobienia zdjęcia, na którym stoję przed katedrą, a następnie idę odebrać swoją compostelę. Jest wczesna pora, więc po sprawdzeniu mojego credencialu szybko ją otrzymuję.



Teraz tylko pozostało mi zanieść plecak do albergue Seminario Menor (polecał mi go Izraelczyk i wczoraj poznana Gosia) i mogę zacząć zwiedzać. Po tylu dniach spędzonych w pokojach wieloosobowych postanawiam zaszaleć i biorę pokój 1 osobowy. Koszt to 15 euro.



Do katedry idę już o 11.45, by zająć dobre miejsce i widzieć ołtarz podczas mszy. Na zakończenie mszy następuje to, na co czeka duża część pielgrzymów i turystów, a mianowicie w ruch idzie największa kadzielnica świata zwana Botafumeiro (przy okazji, to właśnie w Santiago pierwszy raz użyto kadzielnicy). Aż 8 mężczyzn potrzeba by rozkołysać pod sufit tą 60 kg kadzielnicę. Najpierw wolno i nisko, następnie coraz wyżej i szybciej kadzidło unosi się. Próbuje dosięgnąć raz nawy po prawej stronie, raz po lewej. W tle słychać organy i melodyjny śpiew siostry zakonnej. Widzimy dym i do naszych nozdrzy dochodzi zapach kadzidła. Pewnie nie jestem jedynym, który obawia się, że się ono urwie ;).



Mam dużo czasu na zwiedzanie Santiago. Spaceruję uliczkami miasta i napawam swoje oczy zabytkami. Pielgrzymi w dalszym ciągu wchodzą do miasta i kierują się w stronę katedry, tym którzy wydają się zgubieni pokazują drogę. Wokół jest również mnóstwo pielgrzymów, którzy podobnie jak ja, odebrali już swoją compostelę. Wszyscy jesteśmy jakoś dziwnie spokojni, uśmiechnięci i nieco zmęczeni.



Na jednym z placów spotykam dawno już nie widzianą Nickę z Holandii. Bardzo się cieszę na jej widok, ona również obejmuje mnie na przywitanie. Poszukuje polecanej przez pielgrzymów restauracji. Wspólnymi siłami udaje nam się ją znaleźć i zamawiamy obiad. Opowiadamy sobie, co się działo od ostatniego czasu. Co do obiadu, to mnie bardzo smakuje i jestem zadowolony z wyboru. Niestety Nicke jest wegetarianką i jest rozczarowana.

Po obiedzie udaję się na dalsze zwiedzanie miasta. Przede mną jeszcze miły wieczór, gdyż idę na kolację z Marco, Yasemin, Beatą, którzy dotarli do Santiago wczoraj. Dla nich to koniec pielgrzymki. Dziś pojechali jeszcze autobusem na wycieczkę do Finesterry, ale jutro każdy wraca w swoją stronę. Mówimy o naszych przeżyciach oraz o planach na przyszłość. Wiedzą, że jutro ruszam dalej i żałują, że nie mogę iść ze mną. Wierzę im.



Coś się skończyło, ale to jeszcze nie koniec, gdyż przede mną do zrealizowania został mój plan maksimum, czyli dojście do puntu 0. Do Finesterry.

Więcej zdjęć, oraz opis innych dni na www.podrozebezosci.pl

Zapraszam




Dodaj Komentarz